Archiwum grudzień 2004, strona 1


gru 22 2004 trudno nie płakać gdy nie ma się przyjaciół......
Komentarze: 6

zastanawiam się nad wigilią klasową z tamtego roku. wyglądała tak że siedziałam sama. potem zawołały mnie Monika i Marika. usiadłam obok nich a one mnie olały. Julia mi mówi że potem płakałam. nie pamietam tego. i nie pamiętam żebym chociaż raz się uśmiechnęła...

a dzisiaj? na początku było mi bardzo smutno. w końcu ostatnia wigilia naszej klasy... aż się popłakałam przytulajac się do Julii. tak bardzo smutno mi było. potem klasa się rozproszyłą. kilka osób tu, kilka tam. totalnie nie zgrana klasa. obok nas wigilię miała 2b... jak oni fajnie wyglądali... wszyscy razem uśmiechnięci a poza tym u nich przyszli prawie wszyscy... a unas? może z 2/3... nawet nie... klasa ustrojona była mniej wiecej tak: na środku stolik na nim obrus i 3 ciasta. a reszta to po prostu przysuniete ławki. a w 2b obrusiki aniołki itd... ale dobra tam..

potem było śmiesznie...czasami aż prawie umierałam ze śmiechu... ale... zobaczyłam jak wszyscy z kimś rozmawiaja. mają przyjaciół. i ja. sama. siedziałam obok Nastki i A. i zaczęłam prawie płakać. olali mnie. poszłam do łazienki i pocieszała mnie osoba której nawet imienia nie znam [ chyba Szczerbakowicz ale nie jestem pewna... ].... na końcu przytuliłam się do Michała a wtedy to już totalnie sie rozryczałam...

no właśnie.. dlaczego juz ponad rok nie mam przyjaciółki?... chyba na nią nie zasługuję...

;(

dopisek: najbardziej mnie zabolało to że zostałam tak olana przez Nasti... która twierdzi że jest moją "prawie przyjaciółką"... wątpię żeby przyjaciele lub choćby "prawie-przyjaciele" olewali swoich "prawie-przyjaciół" kiedy oni prawie płaczą... ale może to tylko moje zdanie... może to normalne że przyjaciółka nie jest od tego by czasem pocieszyć....

 

.mala : :
gru 19 2004 2,5 roku.... tak długo i tak krótko...
Komentarze: 4

2,5 roku - tyle go juz znam. 2,5 roku. mało. ale już 2,5 roku on mi się.. podoba? jestem zauroczona? tak, na tym zostańmy. jestem szczęśliwa bez niego. nie da się zaprzeczyć. ale... z nim byłoby zupełnie inaczej. zupełnie. piękniej chyba. albo bardziej szaro. no i? ważne przecież że z nim. nic więcej się nie liczy. 

usiadłam tam gdzie siedziałam równe 2,5 roku temu. z nim, Pauliną i innymi ludźmi. na śniegu napisałam "S..." mniej wiecej tam gdzie on siedział i "Paulina" gdzie siedziała ona. i położyłam się. spojrzałam w niebo. 2,5 roku temu był czerwiec. niebo było niebieskie. słońce świeciło. i byłam szczęśliwa. bardzo. dzisiejszą "wyprawę do koscioła" - wresja dla mamusi - poswięciłam jemu. myśleniu o nim. miło było powspominać. bo mało mam wspomnień. 

"nie wiem. Czasami pamiętam wiele – jeśli można tak powiedzieć porównując do długości wakacji i spędzonego razem czasu. Czasami nie pamiętam prawie nic. Pamiętam naszą rozmowę jak wróciłam z Bułgarii i głupio mi było powiedzieć że za nim teskniłam. A tęskniłam bardzo. Szczególnie na początku bo potem nie było na to czasu. Dzięki Markowi. Pamiętam jak poszliśmy do mcdonaldsa i postawił mi hamburgera – kilka dni później oddałam mu – równouprawnienie! Pamiętam naszą rozmowę o jego oczach – że są turkusowe. To było na anilanie. Mówiłam mu że ma oczy koloru wody – niebiesko-zielone. Pamietam jak opowiadał mi o swojej samotnej wyprawie [ ;p ;p ] do figloraju. Pamiętam naszą rozmowę u mnie na klatce [śmiech Goofy’ego]. Pamiętam rozmowe pod moim balkonem, kiedy na balkon wyszła Tuśka [w samym reczniku! – prosto z wanny – zboczona ;p ] i monika krzycząc „O ASIA I JEJ CHŁOPAK” [ eXtra :D :D ] hmmm czy ja pamiętam? Pamiętam tylko tyle że takie rozmowy były. A o czym? Tego nie pamiętam. Ni chuja. Pamietam tylko „przyjść po ciebie jutro?” „nie wiem...” „to przyjść czy nie?” „jak chcesz...” „przyjdę...”. i poranne wyczekiwanie. Przy oknie. Słychać deskę – to on. „myślałem że się dla ciebie nie nadaję” on dla mnie? To ja byłam idiotką... „wiesz ja byłam nieśmiała” „co? To ja byłem nieśmiały! Pamietam jak Paulina przez pół h namawiała mnie zebym się z tobą przywitał a ja się bałem” czyż to nie słodkie? On jest słodki. Nadal. Bo to text z 27.11 ehh.. pamiętam naszą rozmowę w parku. 1 dzień przed końcem. Jak próbowałam stanąć na oparciu ławki a on mnie łapał. Chyba. Albo i nie. Pamiętam że się umówiliśmy na anstępny dzień że będzie mnie łapał..." 

wszystko co dzisiaj napisałam lub wkleiłam do pamietnika - było o nim. a dużo tego. dużo notek z tego bloga. 1 notka z innego.   

17.12.2004   naszła mnie ochota na podsumowanie roku.. ale jeszcze moze się tyle zmienic [ jakis płomyczek nadziei? ]... i mam nadzieję ze się zmieni chciaz troszkę, niech pojdzie w tym kierunku - zachodu... dzisiaj też myślałam jak zwykle, czy wogóle jest jakis dzień zebym nie myslała? wazne że nie chodzę juz na zachód, nie kręcę się po tamtych okolicach i nie boli.. zeby tak było zawsze... nie! ja wcale tego nie chcę! ja chcę żeby... zeby było jak 2,5 roku temu [ no bez tych dwóch dni ;p ] 19.06.2002 ---> już niedługo 2,5 roku... chętnie bym to wszystko cofnęła... ale z dzisiajeszym charakterem. byłoby zupełnie inaczej! "każdy zasługuje na drugą szanse" dlaczego ja jej nie dostałam? nie wiem :( "zostań tak kocham Cie, nie odchodź nie zostawiaj mnie..." ----> niestety te słowa zostaną tylko dla mnie. nie wiem czemu znów o tym myslę. miałam przestać. a jednak często przy pisaniu czegokolwiek myslę o tym, wychodzi to ze mnie, nie wiem nie potrafię inaczej. ale teraz mam zamiar na nowo. żeby tylko się udało. "miłosć uskrzydla, uczy latać" ---> dokładnie pamiętam mnie sprzed 2 lat i tych 4 miesiecy... potrafiłam latać... potrafiłam wszystko. z ciągłym usmiechem na twarzy, ze szczęsciem w oczach... taka inna niż teraz... byłam taka... beztroska... pamiętam jak z Luską uczyłysmy sie na pamiec wszystkich szczegolow... ona o Nim ja o Misku heheh ;p ;p pamietam wszystko. date urodzenia, imienin... dzisiaj patrzac w kalendarz... i pomyslalam "jutro 18 prawie dwa miesiace temu mial imieniny" ---> nawet On o tym nie mysl! przeciez nikt chyba nie mysli sobie "o 2 miechy temu mialem imieniny!" a ja mysle. ale tylko o nim. i koniec. i.. to zniknie :) juz niedlugo czuje to :)

wiesz po prostu trzeba znaleźć kogoś, wyspowiadać się mu, mieć ta osobę blisko siebie. chociaż to zawodzi. bo ta osoba nigdy nie będzie Tą Osobą, i to boli, że siedzi obok Ciebie kto inny niż Ona - w moim przypadku On. i jeśli to naprawdę była Ona, to nawet po 10 latach może boleć. ja też mam raz - dwa razy czasami trzy czy cztery na miesiąc, że wspominam, przeszłość powraca, i jest tylko ból, smutek i niemożność wszystkiego. i czuję się taka bezradna, po prostu tylko usiąść i nic nie robić, płakac, patrzyć się tępo w ścianę i nie myśleć. ale zamiast tego serce - czy też umysł jako że myśli - nie daje spokoju ciagle każe myśleć, wysilać się i wspominać, jak było dobrze, jak byłoby pieknie gdyby wróciło. ale nie można wrócićdo przeszłosci, bo Ktoś zamknął nam drzwi, nie chce nas wpuścić do tamtego co było... a klucz zniknął...

 

 

tylko miłość. Taka prawda. Przeminie.  Zapomnę o nim. Choćby jak będę miała 50 lat ale zapomnę. A tak naprawdę to zapomnę za góra 3 lata. Da się przeżyć. A może spotkam kogoś epszego? Hmm lepszego nie raz spotkałam ale... kogos w kim się zakocham. Na maxa. Kto zakocha suię we mnie. I będzie sialalalala bosko pieknie i w ogóle taak i będzie chodzenie za rączkę, robienie aniołków. A czy z S. Byłoby? Możliwe. Może potrafiłabym obudzić w nim dziecko? Może umiałabym go zmienić? Nieważne. Chętnie cofnęłabym czas. O 2,5 roku. Ale żeby mieć teraźniejszy charakter. Wiedziałabym jak osiągnąć to czego chcę. Bez tej przesadnej nieśmiałości [ pół h kombinowania „jak mu powiedzieć że tęskniłam?”] i w ogóle. Wszystko byłoby inaczej. Może umiałabym zmienic jego przyszłosć która teraz jest przeszłością?

.mala : :
gru 17 2004 moja klasa :* :* :*
Komentarze: 5

mam ochotę zrobić podsumowanie całego roku. a jeszcze te 2 tyg.... wiem że nic sie nie stanie ale poczekam. nadzieja nadal się gdzieś we mnie tli.

pomyślałam ostatnio - to ostatnia wigilia z moją klasą :(. jakoś nigdy za tą klasą nie przepadałam co było widać w moich wypowiedziach, jaka to nasza klasa jest pojebana itd. nie sądziłam tak dokładnie ale niektóre osoby potrafiły mi obrzydzić całą naszą klasę. a teraz? juz teraz za nimi tęsknię. nie wiem czemu. tęsknię bo zostało nam tylko pół roku ;( a ostatnio akurat jakoś z nikim się nie kłócę. do nikogo [ prawie ] nic nie mam. zaczęłam lubić chłopaków z naszej klasy : Michała, Pawła, Robercika. i już mi ich brakuje ;( pczywiście na wigilii nie bedzie naszej wychowawczyni - normalka. ona nas tak nienawidzi że nawet wigilii nie chce z nami mieć. zaprosimy innego nauczyciela :) ostatnio też pytałam Pawełka "ciekawe jak to będzie na zakończenie roku? czy pójdziemy wszyscy razem na browarka...?" a on mi na to "no co Ty u nas jest taki podział że każda grupka pójdzie w swoją stronę..." potem gadalismy ogółem o piciu. i miło mi się zrobiło gdy zostałam wymieniona jako pierwsza osoba do udziału w melanżu. że trzeba mnie zaprosić :) heh... zaczynam naprawdę lubić moja klasę. to jak Michał się narzuca czasami ;p to jak Robercik się głupkowato śmieje. to jak Mariusz robi z siebie wieśniaka ;] to jak Jarota jest zamyślony [ ostatnio zdarzało mu sie to często!! ], to jak Wesoł gada głupoty na lekcjach, to jak biejmy wonce brawo kiedy znów dostaje "6" z polaka. to jak Hania gada że "znów dostanie 1" i ma 5 ze sprawdzianu ;] to jak Monika robi głupie fryzury [ chociaż ogółem jej zachowanie jest "lekko" wkurzajace ;/ ] to jaka Marika jest bez Moniki. wszystkie wariacje z pojebaną Leszczyńską ;p ;p te wszystkie schizy z nią ;] to jak Marta i Gata zachowują się jak idiotki ;p to jak Julcia mnie męczy w galerii. to jak gadam z Moniką, Mileną, Dorotą, Sandrą i Łucją, a szczególnie z Moniką, Mileną i Łucją ---> fajnie się z nimi pije ;] z Tobą Juuś też ;] to jak Anka Jakubczak znów się podlizuje Naskalskiemu. te wszystkie karteczki posane na lekcjach... jejku... teraz to mi się podoba. kocham moją klase :) :) :) :)

a poza tym nie wiedziałam że mam takie fajne qmpele na angielskim :] byłyśmy sobie na pizzy i gadałyśmy jedna przez drugą ;] a myślałam że sie zanudzimy :> jejku...

faaajnie jest :)

pozdrawiam mocniutko, tule wszystkich i trzymajcie się cieplutko :* :* :* bo niedługo się zrobi zimno i będzie śnieg wreszcie!! :)   

.mala : :
gru 16 2004 list...
Komentarze: 6

"Julciu,                                                                         19/04/04

chcę umrzeć...ja tu nie wytrzymuje, na tym świecie... nienawidzę świata, nienawidzę siebie... i siebie chyba najbardziej. nie znosze w sobie wshystkiego... tego, że ja tu leżę na łóżq pisząc list długopisem który kilka dni temu był trzymany przez rózne osobistości, a kilka przecznic dalej ludzie zastanawiają się jak przeżyć ten miesiac i za co... to takie niesprawiedliwe... jeżeli bóg istnieje to nienawidzę go za to. dlaczego to nie ja cierpię?? ja chcę umierać z glodu, chcę!! ale nie chcę żyć... pamiętam jak w grudniu tylko czekałam aż nadejdzie 26/12 godz 6:15... chciałam się zabić równo 3 lata po śmierci s.p. Magika... teraz nie chcę czekać do grudnia... mam nadzieje ze bedziesz mogla 3mać ten list za kilka dni jush po mojej śmierci... (...) jak ja siebie nienawidzę... a śmierć jest wybawieniem z tego piekła.. idem papa chce 6:15 i chcę wreszcie się odważyć...bo zawsze się bałam... muszę pokonać strach...muszę...   "

mój list do Julki z 19 kwietnia....

***

dziwnie jest poczytać starego bloga.... dziwnie poczytać jaką byłam gówniarą jeszcze kilka miesiecy temu... ;/ aż mnie to drazni... muszę skaoswać kilka notek bo aż mnie bolą...

.mala : :
gru 15 2004 i hate myself and i want to die
Komentarze: 7

jestem do niczego! do niczego ! do niczego i koniec! tak jak każdy ma jakąś zaletę ja nie mam żadnej. jestem totalnie przeciętna, w niczym nie mam zdolnosci. J. ładnie maluje, M ma ładny głos, A. jeździ na koniach a druga A. dobrze się uczy! a ja? ani nie maluje, nie mam ładnego głosu, uczę sie średnio i to bardzo średnio, nie jeżdżę na koniach, nie mam talentu do języków obcych... nic! totalne zero... aaa i nie jestem dobrą przyjaciółką - gdybym była to miałabym przyjaciółkę... a to że nie mam musi o czymś świadczyć prawda? także zsumowując wszystko jestem do niczego! i nikt mi nie wmówi że ktoś mnie potrzebuje bo to gówno prawda! może starsi potrzebują mnie żeby się znęcać nade mną psychicznie, może nawet mnie kochają, ale to jest bezwarunkowe i koniec. ja w tym nie brałam udziału tak już jest. a z ludzi którym mogło na mnie zależeć poprzez to jaka jestem - nie ma nikogo takiego. i nie będę się do nikogo wpieprzała. nie chcę psuć żadnych układów które są juz w paczkach ułozone. koniec. dzisiaj doszłam do wniosku... że nie miałabym kogo przeprosić za to że mnie już nie bedzie że nie pomogę... bo swoja obecnością nie pomagam nikomu... tylko zawadzam...

 

....i hate myself and i want to die....

.mala : :