wszystko pięknie. wszystko ładnie. mam nowe postanowienie. cieszyć się pięknem. choćby pochmurnego nieba. ale wazne żeby sie cieszyć. skoro nie ma odwagi.. to moze by tak czerpać z życia jak najwięcej? rozwijać się. nie martwić się. przecież... to może być piękne?
nie martwić się. już nawet olewam to że "mieszkamy za daleko". i to ze "szkoda" tez olewam. i będę niemiła, chamska. bo już to olewam.
jutro chyba do kina... i to z kim? powrót do korzeni? hmm.. NIE! nie widzę takiej opcji. wogóle dopshe jest jak jest. dla mnie. jush mi dopshe. jeśli jush coś jest źle to nie z tego powodu. "przyjaciel to wróg którego już rozpracowałem" - nie wiem nie bedę osądzać. ale jush nie brakuje mi przyjaźni. teraz. w tej chwili. w tych chwilach! chyba jush nauczyłam się życ sama. dla siebie. bo dla nikogo innego nie żyję. gdyby mnie nagle zabrakło nic by się nie zmieniło. NIC. ale żyję dla siebie. i będę.
chciałabym napisać "kocham". chciałabym napisać "jesteś dla mnie ważna/ważny". ale to jush koniec wszystkiego takiego. jestem SAMA. nie kocham i nie jestem kochana.
zakochałam się. "Something In The Way" Nirvany... słuuuucham... :) i mam caaałą dyskografię Nirvanyyyy!!! 8 płyteek!! ahhh uwielbiam Cię za to Łukaszkuuuu :*:*:*
to co napisałam na górze wydaje o mnie opinię. jestem śmieszna. cholernie śmieszna. żałosna. chcę ferie. już widzę migawki. chociaż wiem że tak nie będzie. ale... zdjecie?...
"mówiłem żebyśmy nie mieli drugiego dziecka. wogóle mówiłem zebyśmy nie mieli dzieci". mój ojciec. miło jest czuć sie potrzebnym. ale żyję dla siebie nie dla niego... :)
"something in the way..."
żałosna.
a sms mnie zaskoczył... nawet nie bedę przytaczała... wrr teraz trzeba się wyplątać... :(... kurwa... nawet ten odrażający makijaż nie zniechęcił? ;/
tak czy inaczej. jestem ŻAŁOSNA.